Igor Kośmicki: Chłopaki śmiali się, że to rekord ligi
Do Stomilu Olsztyn trafił latem z Korony Kielce, a właściwie Broni Radom, gdzie również przebywał na zasadzie transferu czasowego. Z miejsca stał się podstawowym obrońcą w trójce trenera Szymona Grabowskiego i zamurował prawą stronę defensywy „Biało-niebieskich”. Mowa oczywiście o Igorze Kośmickim – poznajcie bliżej podstawowego piłkarza „Dumy Warmii”.
Byłym piłkarzem jest Twój ojciec – Marcin Kośmicki. To on ukierunkował Cię na piłkę nożną?
– Tak, oczywiście na pierwszy trening zaprowadził mnie tata. Tak zaczęła się moja przygoda z piłką, którą rozpocząłem w Koronie, której byłem wychowankiem, byłem tam 11 lat. Moim pierwszym trenerem był Artur Marzec i to on wprowadzał mnie do futbolu.
W zeszłym sezonie byłeś na wypożyczeniu w III-ligowej Broni Radom, gdzie obejrzałeś aż 16 żółtych kartek. Z czego wynikała tak pokaźna liczba upomnień?
– Chłopaki w Radomiu śmiali się, że to nowy rekord ligi. W Broni też graliśmy trójką, trener od nas wymagał, żebyśmy wychodzili wysoko, co wiązało się z żółtymi kartkami.
W Stomilu linia obrony jest ustawiona trochę niżej, to decydujący element czy jednak doświadczenie?
– Dokładnie. Nabywane doświadczenie, czas, który spędzam na boisku, naturalnie mi w tym pomaga. Wpływ na to ma również moje lepsze ustawienie, dlatego nie muszę ratować się faulami.
W czterech wiosennych meczach zachowaliśmy dwa czyste konta. To z pewnością Wasza zasługa, ale również dobra dyspozycja Kuby Mądrzyka.
– Na pewno Kuba pomaga, ale to praca całego zespołu. Samemu nikt nie da rady wygrać spotkania. Musimy grać zespołowo i to jest nasz duży atut.
Najlepszym przykładem są mecze z Olimpią Elbląg. Jesienią straciliśmy cztery bramki, teraz żadnej. To efekt zmian w taktyce czy po prostu chłodniejsza głowa?
– Myślę, że chłodniejsza głowa i nabyte doświadczenie gry w derbowym spotkaniu. Dużo zawodników przed jesiennym meczem nie wiedziało, z czym to się je. Teraz byliśmy na to gotowi. Szkoda, że nic nie wpadło z przodu, ale dla obrońcy ważne jest to, żeby grać na zero z tyłu.
Twój tata pomaga ci w analizie boiskowych sytuacji czy zdajesz się tylko na trenerów?
– Wiadomo, że analizujemy to z trenerami, ale zdzwaniam się też z tatą i zawsze analizujemy spotkanie pod wszystkimi względami. Często lubi dawać mi jakieś wskazówki, szczególnie przed meczami. Teraz przed spotkaniem z Górnikiem Polkowice podzielił się ze mną kilkoma smaczkami na temat Arkadiusza Piecha, z którym grał kilka razy.
Jakie nastawienie przed meczem z Motorem Lublin? Oni też mają dobrą serię i przede wszystkim strzelają dużo bramek.
– Myślę, że głównym celem będzie zatrzymanie ich mocnej ofensywy. No i oczywiście dobra gra z przodu, mam nadzieję, że w końcu coś wpadnie.
Jak jest u Ciebie z meczami. W telewizorze polska czy zagraniczna piłka?
– Lubię oglądać Ekstraklasę no i wiadomo – Liga Mistrzów, Liga Europy czy Liga Konferencji Europy też się zdarzy.
Być może domyślasz się, do czego zmierzam. Kuba Tecław powiedział mi kiedyś, że ogląda mecze pod kątem analizy zachowania różnych zawodników. Jak wygląda to u Ciebie?
– To zależy. Gdy oglądam sam, lubię się skupić na jednym zawodniku, który gra na mojej pozycji. Często jest jednak tak, że mecze oglądamy razem z chłopakami, wtedy patrzę na piłkę, jak normalny widz i staram się dobrze bawić.